www.pwszpedagog.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.pwszpedagog.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
DLA PRACY SOCJALNEJ:):):):)
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.pwszpedagog.fora.pl Strona Główna -> Aktualności
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
beatapielech
PostWysłany: Wto 19:05, 15 Mar 2011


Dołączył: 05 Paź 2008

Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubin

1.Pedagogika nieautorytarna Thomasa Gordona.
„Wychowanie bez porażek” - Thomasa Gordona, która przed paru laty była bestsellerem w krajach zachodniej europy nie stanowi rejestru praw i obowiązków rodziców oraz dzieci, ani wykazuje powinności rodzicielskich, występuje przeciw manipulowaniu dzieckiem, a także przeciw manipulacjom dziecięcym stosowanym wobec rodziców, głosi nowe możliwości kształtowania atmosfery rodzinnej. Autor obiecuje szkolonym przez siebie rodzicom możliwość zupełnej rezygnacji z karania jako zabiegu wychowawczego.
Zasady wychowawcze Gordona wyrosły z psychologii komunikacji i są w gruncie rzeczy proste, choć trudne do wyuczenia. Nie są czymś działającym natychmiast skutecznie, jak przemoc wobec małego dziecka, której skutki zresztą bywają tym groźniejsze, że są dalekosiężne w swym niszczącym działaniu na więź rodzinną.
Autor proponuje „metodę porozumiewania się z dzieckiem”, które sprawia, że staje się ono bardziej samodzielne i bardziej odpowiedzialne, że wzajemny szacunek między rodzicami i dziećmi jest czymś naprawdę przeżywanym, a nie powinnością narzuconą dziecku, które ten szacunek budzą.
Propozycje wychowawcze Gordona służą także rozwojowi osobowemu rodziców. Zalecane przez T.Gordona metody wychowania nastawione są na partnerskie stosunki wychowawcy z wychowankiem, rodzica z dzieckiem. Nie proponuje on żadnych recept czy gotowych scenariuszy rozwiązań określonych problemów wychowawczych. Proponuje jedynie odformalizowane współdziałanie i współpracę, które będą się odbywać na płaszczyźnie człowiek-człowiek. Metody te nie dają też możliwości manipulowania którąkolwiek ze stron, bazując na zaufaniu i poszanowaniu potrzeb każdej ze stron. Dzieciom stwarzają szansę rozwinięcia się w kierunku dla nich najbardziej korzystnym i są pozbawione elementów władzy oraz przymusu.


1.1.Czyje są dzieci?

Wielu rodziców usprawiedliwia swoje usiłowania ukształtowania swych dzieci według określonego wzoru mówiąc: „To są przecież moje dzieci, nieprawda?” albo „Czy rodzice nie mają prawa oddziaływania na swoje własne dzieci w sposób, jaki uważają za najlepszy?” To z rodziców, które dziecko traktuje jako swoją własność, „własne ciało i krew z własnej krwi”, i sądzi, że ma prawo kształtowania dziecka w pewien określony sposób, będzie o wiele bardziej skłaniało się do tego, żeby nie akceptować jego zachowań, gdy będą one różnić się od narzuconego wzoru.
• Rodzice akceptujący są skłonni pozwolić dziecku rozwinąć jego własny program życiowy;  mało akceptujący rodzice odczuwają potrzebę zaprogramowania dziecku jego życia.
Pojawia się coraz więcej dowodów na to, że w bliskich stosunkach między-ludzkich każdy człowiek może pozwolić drugiemu za zachowanie odrębności. Im wyraźniejsze jest nastawienie na odrębność, tym mniejsza jest potrzeba zmieniania innych, tym mniej nietolerancji dla indywidualności drugiego i mniej nieakceptacji wobec różnorodności zachowań.
„Stworzyliście życie, teraz pozwólcie dziecku je mieć. Pozwólcie dziecku samemu zdecydować, co zrobi z życiem, którym je obdarzyliście”. Gibran bardzo pięknie sformułował tę zasadę w Proroku:
Twoje dzieci nie są tymi dziećmi
One są synami i córkami tęsknoty życia do samego siebie
One przychodzą przez ciebie, ale nie do ciebie
I chociaż są przy tobie, nie należą do ciebie
Wolno ci dać im twoją miłość, ale nie twoje myśli
Bo one mają swoje własne myśli...
Wolno ci dążyć do tego, by być jak one
Ale nie staraj się o to
By je upodobnić do siebie
Bo życie nie biegnie wstecz
Ani nie zatrzymuje się wczoraj.
Dziecko ma prawo stać się tym, czym stać się może, choćby to było bardzo różne od rodziców, albo od przedstawionych mu przez rodziców wzorów. To jest jego niezbywalne prawo.


1.2.Cele wychowania Gordona.

Pedagogia Thomasa Gordona opiera się na teorii równoważnych (symetrycznych) stosunków interpersonalnych między ludźmi, w tym także między dorosłymi (wychowawcami), a (małymi) dziećmi czy młodzieżą. Każdy w tych relacjach musi być traktowany podmiotowo, z pełnym poszanowaniem jego praw i potrzeb.
Naczelnym celem wychowania jest według Gordona szeroko rozumiany rozwój dziecka, który nie powinien być podporządkowany jakimś zewnętrznym, wobec jego natury ideałom czy wzorom, ale wynikać z własnego potencjału osobowego: Nie pielęgnujcie pragnienia, by dziecko rozwijało się w określonym kierunku (by wyrósł z niego określony typ człowikea0, ale pragnijcie po prostu, żeby się rozwijało.. Chodzi zatem o to, by wychowanek stał się „tym”, czym stać się może, choćby to było bardzo różne od rodziców, albo od przedstawionych mu przez rodziców wzorów. To jest jego niezbywalne prawo.
Cele wychowania Gordon wyprowadza ze sposobu postrzegania dziecka uważając, że jest ono człowiekiem ze wszystkimi ludzkimi cechami, uczuciami i reakcjami oraz uniwersalne wartości, które dają możliwość bycia wolnym, samookreślającym się podmiotem własnego istnienia. Wśród preferowanych przez Gordona celów wychowania można wyróżnić:
 Autonomię, niezależność, twórczość, rozwój i realizację własnych możliwości
 Samodzielność w radzeniu sobie ze swoimi problemami, konstruktywne ich rozwiązywanie,
 Zdolność do zaspakajania własnych potrzeb, do odpowiedzialności za siebie, do samokontroli i samooceny,
 Autentyzm w wyrażaniu uczuć,
 Autoafirmację i poczucie własnej wartości,
 Umiejętność współpracy z innymi, zdolność respektowania ich potrzeb, a przy tym nie zapominanie o własnych,
 Umiejętność samodzielnego samoograniczania własnej swobody i wolności
 Wewnętrzne zdyscyplinowanie,
 Produktywność w realizowaniu życiowych możliwości.
Dziecku należy się umożliwienie polubienia i zaakceptowania siebie oraz zdobycia poczucia własnej wartości. Dzięki temu może się ono rozwijać i zrealizować własne możliwości, które otrzymało od swoich rodziców w postacie cech dziedzicznych oraz może pokonać drogę od zależności do samodzielności i samostanowienia oraz samodzielnie rozwiązywać problemy i posiąść siłę do radzenia sobie w konstruktywny sposób z rozczarowaniami i cierpieniami wieku dziecięcego.
1.3.Trzy metody rozwiązywania konfliktów (I TO CO Z NICH WYNIKA –
KONFRONTACJA) wg. pomysłu Jolanty Basistowej.
METODA I:
* zwycięzca to rodzic METODA II:
* zwycięzca dziecko METODA III: * niema zwycięzców i zwyciężonych
CEL:
Rodzic pokazuje dziecku, kto tu rządzi - dla dobra dziecka CEL:
Rodzic – dla świętego spokoju - ustępuje dziecku CEL:
Rodzice starają się wspólnie z dziećmi znaleźć rozwiązanie zadowalające wszystkich
POZYCJA:
 Dziecka- podporządkowana
Przegrana,
Ubezwłasnowolniona
 Rodzica – władca, sędzia, egzekutor, przekonywacz,
Kontroler, czasem kat POZYCJA:
 Dziecka - wygrana, mogę zrobić, co chcę
 Rodzica – bezradna, uległa,
wycofana, pełna irytacji i złości (do nieokiełznanego dziecka i do siebie z powodu bezsilności) POZYCJA:
 Dziecka - autonomiczna,
(mam prawo do własnego zdania)
 Rodzica – pomocnicza, przy-
jacielska, mediatorska, oparta na szacunku do siebie i do dziecka
UCZUCIA:
 Dziecka - bunt, wrogość, złość, bezradność, smutek,
Rozżalenie,
 Rodzica – złość, wstyd, triumf pomieszany z bezradnością, frustracja, wrogość, lęk (czy wygram jeszcze następne (starcie”) UCZUCIA:
 Dziecka - zadowolenie pomieszane z niepokojem, triumf pomieszany z poczuciem winy, niepokój
 Rodzica – złość, irytacja, bezsilność, frustracja, lęk, smutek, niepokój
UCZUCIA:
 Dziecka- spokój, ufność, zadowolenie, miłość, ciekawość, szacunek
 Rodzica- spokój, miłość, zadowolenie, szacunek, zaufanie


SKUTKI:
• Dla dziecka:
- niechęć przed dokonywaniem w sobie zmian (po co, skoro i tak nikt nie liczy się ze mną i nie szanuje mnie, a właściwie jak nie mogę być najlepszy z najlepszych, to będę najlepszy z najgorszych)
- poczucie małej wartości (nic nie potrafię, skoro trzeba mnie ciągle poprawiać, kontrolować, sprawdzać)
- zależność od zdania i ocen innych (tylko rodzice wiedzą, jak jest dobrze)
- brak umiejętności samodzieln-ego rozwiązywania problemów
 Dla rodzica – niezadowole-
nie z siebie jako rodzica
oraz z dziecka
 Dla rodziny- oddalenie się emocjonalne, narastające chłód, niechęć i wrogość, częste konflikty (dzieci nie mogą wytrzymać z rodzicami) SKUTKI:
 Dla dziecka;
- brak poczucia bezpieczeństwa (wynikające z braku jasnych granic)
- egoizm i impulsywność
- brak umiejętności współpracy i uznawania autorytetów (również kłopoty w szkole i grupie rówieśników)
- stosowanie manipulacji, szantażu dla uzyskiwania własnych korzyści

 Dla rodzica – niechęć do dziecka, niezadowolenie z siebie jako rodzica
 Dla rodziny- narastające napięcie, oddalanie się, chłód, unikanie się (rodzice nie mogą wytrzymać z dzieckiem)



SKUTKI:
 Dla dziecka;
- ochota do współpracy
- szacunek do potrzeb i uczuć rodziców
- szacunek do siebie
- poczucie bezpieczeństwa
- inicjatywa, niezależność
- umiejętność współpracy z innymi ludźmi

 Dla rodzica – zadowolenie z siebie jako rodzica i dziecka, bliskość z dziecka
 Dla rodziny- ciepło, miłość, akceptacja, bliskość, mało konfliktów (gdy się pojawiają, rozwiązywane są na bieżąco)








1.4.Sześć faz – „kroków” rozwiązywania konfliktów.
Proponowana przez T.Gordona metoda rozwiązywania konfliktów bez porażek składa się z sześciu faz:
1. Rozpoznać konflikt i nazwać go.
Rozpoznanie i zdefiniowanie konfliktu, które polega na poinformowaniu dziecka o tym, jakie potrzeby wychowawcy nie mogą zostać zaspokojone z powodu zaistnienia sytuacji konfliktowej oraz na uzyskaniu informacji zwrotnej o odczuciach dziecka w związku z tym konfliktem. Jasne wyartykułowanie potrzeb i oczekiwań umożliwia poradzenie sobie z problemem.
Jest to faza decydująca, jeśli chcemy, aby dziecko zajęło się poszukiwaniem sposobów rozwiązania problemu:
• przygotuj siebie, ostudź swoje emocje,
• wybierz odpowiedni moment-nie wtedy gdy masz mało czasu, gdy dziecko wzburzone
• dokładnie, ale krótko powiedz, co czujesz, jakie twoje potrzeby są naruszone,
• unikaj zdań, które upokarzają lub obwiniają dziecko,
• powiedz, że życzysz sobie, aby dziecko wspólnie z tobą podjęło się szukania takiego rozwiązania, które będzie do przyjęcia dla obu stron.
Pamiętaj! Dewizą jest tu zasada; bez porażek i pokonanych, a nie
zwycięzca - pokonany tylko w „nowym przebraniu”.
2. Znaleźć możliwe rozwiązania.
Zrozumieć dziecko, jego uczucia i potrzeby, aby ono mogło zrozumieć siebie.
Porozumiewanie polega na mówieniu i słuchaniu. Często ulegamy pokusie, aby nie dopuścić do głosu innych, przytoczyć argumenty broniąc naszego punktu widzenia, przekonać co do swego stanowiska, itd.
Zrozumieć druga osobę wcale nie znaczy podzielić jej punkt widzenia. To - jakże częste - pomieszanie pojęć zamyka drogę do szukania nowych rozwiązań.
3. Krytycznie ocenić te możliwe rozwiązania.
Wspólnie poszukać możliwych rozwiązań. Kluczem do tego etapu jest względnie duża liczba możliwych rozwiązań.
Otwierającymi komunikatami mogą być tu sformułowania typu:
• czy masz jakiś pomysł?
• jak myślisz, co mogłoby n a m pomóc?
• spróbujmy się razem zastanowić i poszukać wspólnie możliwych rozwiązań.
Postaraj się nie wyrażać żadnej uwagi, oceny, opinii, ani też okazać na tym etapie, że któreś ze zgłoszonych rozwiązań jest dla ciebie nie do przyjęcia.
4. Decydować się na najlepsze do przyjęcia rozwiązanie.
Dopiero na tym etapie (po uprzednim upewnieniu się, że nie ma już innych propozycji) możliwa jest krytyczna ocena zgłoszonych propozycji rozwiązań. Rozwiązania, które przez rodzica albo dziecko zostaną ocenione jako nie o przyjęcia, należy skreślić - podając powody, dla których zostały odrzucone.
5. Wypracować sposoby realizacji tego rozwiązania.
Zdecydować się na najlepsze rozwiązanie. Jeżeli na poprzednich etapach przestrzegana
była uczciwa wymiana myśli, szczere, otwarte komunikowanie reakcji uczuciowych, to nie jest trudne wyłonienie rozwiązań, które satysfakcjonują obie strony bądź wymagają jak najmniejszych ustępstw.
Przy podejmowaniu ostatecznej decyzji warto pamiętać o tym, aby:
• odnosić się do uczuć dziecka, „czy to zadowoli wszystkich”,
• nie traktować żadnego postanowienia jako ostatecznego, niemożliwego do zamiany,
• jeśli rozwiązanie składa się z kilku punktów, należy utrwalić je na piśmie, aby nie zostały zapomniane. Ponadto pisemna forma nadaje umowie uroczysty charakter, zmusza do przestrzegania zobowiązań.
6. Późniejsze zbadanie oceniające, jak sprawdziło się w życiu to rozwiązanie.
Wykonać powziętą decyzję. Gdy decyzja została przyjęta, często pozostaje konieczność dokładnego omówienia szczegółów wykonania:
• kto co wykona i kiedy?
• co jest potrzebne, żeby to zrobić?
• kiedy zaczynamy itd.?
Samo bowiem przyjęcie uzgodnionych rozwiązań jest tylko zakończeniem sporu, bez gwarancji, że faktycznie został on zażegnany. Gwarancje tę daje właśnie opracowanie sposobów realizacji postanowień. Bez tego często całkiem poprawnie rozwiązane konflikty znienacka się odnawiają.
Uwaga: Nie wszystkie przyjęte rozwiązania muszą okazać się w praktyce dobre.
Warto więc pytać dziecko, „jak sprawdza się nasz pomysł?”, „czy jesteś zadowolony z naszej umowy?”
„Metoda bez porażki” nie zakłada „pokonany - zwycięzca”, umniejsza wrogość dzieci wobec rodziców. Wiadomo, że w każdej nawet najlepszej rodzinie zdarzają się konflikty i to w dużym stopniu od rodziców zależy jak zostaną one rozwiązane. Gordon nazwał je „metodą bez porażek”, w której nikt nie zostaje pokonany. ważną rzeczą jest wspólne, a więc rodzice - dzieci rozwiązywanie powstałego problemu. Wspólne rozwiązywanie konfliktu daje obustronne zadowolenie, zbliża do siebie rodziców i dzieci. udziałem ich staje się nie tylko uczucie ulgi wynikające z opanowania konfliktu, ale każdy czuje się zadowolony, że nie został pokonany. I wreszcie każdy potrafi uznać z serca gotowość drugiego do uwzględnienia jego potrzeb i poszanowania jego praw. Metoda Gordona wzmacnia i pogłębia więzi międzyludzkie.
Poprzez stosowanie tej metody nastąpi u dzieci zmniejszenie zachowań buntowniczych i sprzeciwu ( bo nie będzie się przeciw czemu buntować i czemu sprzeciwiać), znacznie mniej będzie potrzeby poddawania się i biernego podporządkowania (nie ma autorytetu wymagającego poddaństwa i podporządkowania się), konieczności zamykania się w sobie i ucieczki, podejmowania działań odwetowych, czy „stawiania się”.
Poprzez tę metodę dochodzi się do rozwiązań, które dla każdego z nas będą do przyjęcia. Żeby jednak dojść do kontaktów z dziećmi i mieć sukcesy na polu wychowawczym rodzice i dzieci muszą mieć czas dla siebie. Dzięki temu wszyscy staną się bardziej otwarci na życie, hierarchię wartości i wzajemne ubogacanie się.


1.5.Proste automaty do otwierania drzwi.

Jednym z najskuteczniejszych i najbardziej konstruktywnych sposobów odpowiadania na wypowiedzi dzieci dotyczące odczuć lub problemów jest - jak to umownie nazwaliśmy - „automat do otwierania drzwi” lub zaproszenie, by więcej powiedzieć. Istnieją odpowiedzi, które nie przekazują żadnych osobistych myśli, sądów lub uczuć słuchacza, a jednak wzywają dziecko, aby pozwoliło wziąć udział w jego własnych myślach, sądach lub uczuciach. Otwierają mu drzwi, zachęcają je do mówienia.

Najprostszymi z nich są tak niezobowiązujące odpowiedzi,jak:
„Aha”. „Och!”
„Hm... hm...” „Interesujące”.
„Rzeczywiście”. „Serio?!”
„Ty to zrobiłeś, co?” „Doprawdy?”
Inne trochę wyraźniej przekazują zachętę do mówienia lub mówienia więcej:
„Opowiedz mi o tym!” „Chciałbym coś o tym usłyszeć”.
„Chciałbyś o tym pomówić?” „Interesowałby mnie twój punkt widzenia”.
„Mówże, słucham!”. „Porozmawiajmy sobie o tym”.
„Opowiedz mi całą historię”. „To wydaje się być czymś dla ciebie bardzo ważnym”
„To brzmi, jak gdybyś miał o tym coś do powiedzenia”.
Te otwieracze drzwi lub zachęty do mówienia mogą bardzo ułatwić drogę do komunikacji. Pobudzają drugiego człowieka, żeby zaczął mówić albo żeby mówił dalej. Prócz tego „zostawiają mu piłkę”. Nie działają tak, jak gdyby zabierały mu piłkę jak to czynią wasze własne wypowiedzi, kiedy np. pytacie, radzicie, pouczacie, moralizujecie, itd.
Te otwieracze drzwi wyłączają wasze własne uczucia i myśli z procesu komunikacji. Odpowiedzi dzieci i młodzieży na te proste otwieracze zaskoczą rodziców. Młodzi ludzie czują się zachęceni, aby się zbliżyć, otworzyć i dosłownie zalewają was swymi myślami i odczuciami. Podobnie jak dorośli, i młodociani chcą chętnie rozmawiać i robią to zwykle, gdy ich ktoś do tego zachęca.
Te otwieracze drzwi przekazują też dziecku akceptację i szacunek dla jego osoby, kiedy wyrażają odpowiednio:
„Masz prawo wyrażać to, co czujesz”.
„Szanuję Cię jako osobę myślącą i czującą”.
„Mógłbym się od Ciebie czegoś nauczyć”.
„Chciałbym naprawdę usłyszeć, jakie jest Twoje stanowisko”.
„Twoje myśli są warte, żeby je usłyszeć”.
„To mnie interesuje”.
„Chciałbym nawiązać z Tobą kontakt, żeby Cię lepiej poznać”.
Na tego rodzaju nastawienie któż nie zareaguje przychylnie? Który dorosły nie odczuje tego jako korzystne, gdy może poczuć się cenionym, poważnym, znakomitym, zaakceptowanym, interesującym? Nie inne są dzieci. Zaproście je słownie do otwarcia się, a następnie szybko uchylcie się unikając ich silnej ekspresji i chęci rozmowy. Moglibyście nauczyć się przy tym coś o nich i o samych sobie.


1.6. Akceptacja i czynne słuchanie

• Akceptacja
Gordon mówi, że najważniejsza i podstawowa jest akceptacja samych rodziców, dopiero później następuje akceptacja dziecka bez tego nie jest możliwy rozwój dziecka. Każdy z nas potrzebuje akceptacji, jest to w nas zakodowane. Potrzebujemy świadomości, że pomimo naszych wad jesteśmy zauważeni, kochani i przyjmowani takimi jakimi jesteśmy. Pozwala nam to poczuć się dobrze i wyzwala drzemiące możliwości rozwoju. Pozwala nam rosnąć, rozwijać, przeprowadzać konstruktywne zmiany a także stawać się niezależnym i dążyć do zmiany swojego postępowania. Zawsze czujemy się lepiej wśród osób, które dają nam odczuć, że nas akceptują. tak reagujemy my, dorośli. Dziecko posiada identyczne pragnienie zauważenia, akceptacji. Musi wiedzieć, że niezależnie od swoich zachowań jest kochane przez rodziców. Stopień akceptacji dziecka zależny jest często od tego, jakim człowiekiem jest jego ojciec i matka. Wielu rodziców ma zdolność okazywania dzieciom akceptacji po prostu na podstawie swoich osobistych skłonności. tacy rodzice zazwyczaj okazują akceptację w stosunku do każdego człowieka. Wielu jednak rodzicom trudno jest zaakceptować postawy swoich dzieci. Na akceptację wpływa nie tylko charakter rodziców ale i samo dziecko, przez swoje zachowanie, wygląd lub cechy charakteru. Nie można mówić o prawdziwym wychowaniu kiedy rodzic kieruje się własnymi nastrojami. Gdy w danej chwili czuje się pełen energii, jest zdrowy i szczęśliwy odczuwa akceptację wobec wielu zachowań swojego dziecka. To co robi dziecko nie będzie mu przeszkadzać nawet jeżeli nie jest to właściwe. Inaczej sprawa wygląda gdy rodzic czuje się „śmiertelnie” zmęczony. Zachowanie dziecka, które jest obiektywne dobre będzie go drażniło, przeszkadzało.
Akceptacja dziecka nie może być udawana przez rodzica. Dziecko dość szybko zorientuje się, że zachowanie rodziców jest fałszywe. Ma bowiem doskonałe zdolności w domyślaniu się prawdziwych uczuć swoich rodziców. Dziecko w tym wypadku zamyka się, nie ma ufności, mimo zewnętrznych pozorów stwarzanych przez rodziców czuje się tak naprawdę nie akceptowane.
Następstwem akceptacji jest wewnętrzne poczucie dziecka, że jest kochane. przyjęcie drugiego takim jakim jest stanowi prawdziwy akt miłości. czuć się zaakceptowanym znaczy - czuć się kochanym. jest to najskuteczniejsza siła lecząca zarówno psychikę jak i fizyczne niedomagania.


• Czynne słuchanie
Jest to sztuka nawiązywania kontaktów. Odbiorca próbuje zrozumieć co odczuwa jego rozmówca lub co znaczy jego odpowiedź. Nie wysuwa żadnej własnej odpowiedzi: sądu, opinii, rady, pytania. Czynne słuchanie pomaga dziecku powiedzieć więcej, pójść głębiej, rozwiązać dalej swoje myśli. Jest także pomocą w zrozumieniu, że uczucia są dobre, stwarzaniu serdecznych stosunków między rodzicami a dziećmi. Dziecko uczy się w ten sposób słuchać drugiego.
Czynne słuchanie wymaga oczywiście, od rodziców zupełnego ukrywania własnych myśli i uczuć aby słuchać wyłącznie wypowiedzi dziecka. Zmusza to do dokładnego przyjmowania dziecięcych wypowiedzi, do wczucia się w jego rolę. Otwarcie się na doświadczenie kogos drugiego wywołuje możliwość konieczności nowej interpretacji włąsnych doświadczeń. Rodzice muszą uczyć się słuchać a nie pouczać i poprawiać, ganić i wyszydzać wypowiedzi, które świadczą refleksyjnie myśleniu ich dzieci. Inaczej dzieci przestaną dzielić się swoimi sprawami. We wzajemnych kontaktach potrzebny jest takt. Rodzice muszą nauczyć się, ze zmuszanie i nakłanianie do rozmów w niewłaściwym czasie nie daje rezultatów. Powinni uszanować potrzebę dziecka do przeżywania własnego świata uczuć i cierpliwie poczekać. Sztuką jest unikanie poniżających wypowiedzi, które mogą zahamować rozwój dziecka. „Bombardowanie” brakiem akceptacji, uczą się patrzeć na siebie jako na kogoś złego, złośliwego, leniwego, bezmyślnego, bezwzględnego. Wytworzona w młodości zła opinia o samym sobie ma tendencję do przetrwania aż do wieku dojrzałego. Przez swoje niewłaściwe postępowanie rodzice przyczyniają się do zniszczenia poczucia godności dziecka. Aby uniknąć poniżających wypowiedzi Gordon zaleca zamienienie wypowiedzi. „TY” na wypowiedź „JA”. Zamiast zwymyślać dziecko jakie to ono jest głupie, uparte, itd. należy mówić o swoich uczuciach jakie wzbudza zachowanie nie do przyjęcia. Korzystając z konfrontacji przy pomocy wypowiedzi „JA” unikamy kłótni, gdzie obie strony się na wzajem bronią i atakują. Oczywiście nie oznacza to, że „wszystko pójdzie jak po maśle”. Wiadomo, że dzieci niechętnie słuchają, że ich zachowanie stanowi problem dla ich rodziców. jednakże jest o wiele mniej groźne powiedzenie komuś, co się odczuwa, niż obwinienie go o to, że spowodowało ból. Niewątpliwie metoda ta niesie ze sobą pewne ryzyko. Nie każdy z rodziców chce być przezroczysty wobec dzieci. Wielu jest takich rodziców, którzy chętnie ukrywają swoje uczucia za wypowiedzią „TY” , która przypisuje winę dziecku, niż odkryć swoje własne bycie człowiekiem. Warto jednak takie ryzyko podjąć aby osiągnąć poprawę stosunków z dzieckiem.
Szczerość i otwartość sprzyjają zażyłości ludzkim stosunkom wzajemnym. Dziecko poznaje mnie, jaki jestem, a to zachęca go do wyjawienia mi swojego prawdziwego oblicza. Zamiast wzajemnej obcości rozwijamy ścisły kontakt. Nasze stosunki stają autentyczne - jesteśmy ludźmi, którzy chcą się nawzajem poznać w prawdzie. Wzajemne poznanie prowadzi do tego, że nie są dłużej obcymi w tym samym domu.


1.7. Zasady wychowania.

I.Zasada niekonsekwencji.
Najczęśœciej spotykanym przekonaniem jest to, że rodzice powinni być konsekwentni. Jeżeli dziś nie akceptują jakiegoś zachowania mojego dziecka, nie wolno mi go akceptować także i jutro, w przeciwnym razie okazuję się niekonsekwentny, a to jest błąd, tak nauczyli się rodzice. To samo dotyczy odwrotności powyższego, : jeżeli w poniedziałek pozwalam dziecku na określone zachowanie, to popełniam błędy w stosunku do niego, jeżeli w piątek gniewam się za to samo albo jeżeli uważam to za nieznośne.
Wszyscy rodzice pozostają pod wpływem następujących czynników:
a) własnych nastrojów uczuciowych,
b) cech osobowych dziecka i otoczenia.
Stale łąpią się na tym, że w relacjach, reakcjach i zachowaniach wobec dzieci są niekonsekwentni. Poprzez zmiennoœæ oddziaływania czynników linia oddzialaj¹ca zakres zachowań akceptowanych i nie akceptowanych podlega stałym wahaniom. To właśnie oznacza zasada niekonsekwencji.

II.Zasada posiadania problemu.
Jednym z istotnych dla wychowania bez porażek jest zasada posiadania problemu. Nie można przeceniać jej znaczenia. Wywiady przeprowadzone z rodzicami wykazują, że najczęstrze błędy w zastosowaniu wychowania bez porażek wywodzą się z błędnego rozumienia przez rodziców tej zasady. Pojęcia tego użył Gordon, dlatego, że wielu rodziców popełnia ten sam błąd; usiłuje rozwiązywać problemy swych dzieci za nie, zamiast zachęcać do samodzielnego ich rozwiązywania.
,, Wychowanie bez porażek w praktyce'' - proponuje rodzicom, którzy usiłłują pomagać swym dzieciom, inne wyjście pozostawić dziecku jego problem i odczekać, jakie rozwiązanie znajdzie samodzielnie.
W pewnym uproszczeniu ta nowa metoda zawiera następujące elementy:
1. Wszystkie dzieci w swoim życiu staną na pewno wobec najprzeróżnieszych problemów.
2. Dzieci mają nieprzeczuwalne i przeważnie nie odkryte zdolności rozwiązywania swych problemów.
3. Gdy rodzice zaopatrują swe dzieci w ,,przefabrykowane” rozwiązania, dzieci pozostają od nich zależne. Wciąż poszukiwały rozwiązań u rodziców, gdy tylko natknęli się na nowy problem.
4. Gdy rodzice przejmują problemy swych dzieci, podejmują także pełną odpowiedzialność za dobre rozwiązania.
5. Rodzicom, którzy zaakceptowali to, to nie są ,,właścicielami'' problemów swych dzieci, łatwiej przychodzi wdrażać je w szukanie rozwiązań, ,poszukiwania, podtrzymywanie wysiłki dziecka.
6. W niektórych problemach dzieciom potrzebna jest pomoc. Na dłuższą metę najlepszą pomocą jest – choć brzmi to paradoksalnie – pewien rodzaj ,,niepomagania''. Dokładniej mówiąc, chodzi o taką formę pomocy, która pozostawia dziecku odpowiedzialność za poszukiwanie własnego rozwiązania i znalezienie go.
Propozycje wychowawcze Gordona s³u¿¹ tak¿e rozwojowi osobowemu rodziców. Uwalniaj¹c od ¿mudnego grania ,,roli wychowawczej'', pozbawiaj¹cej spontanicznoœci i na tyle mêcz¹cej, ¿e podœwiadomie redukuje siê kontakt z dzieckiem do najkoniecznie-jszego minimum, pozwala ka¿demu z rodziców byæ sob¹ w kontakcie z dzieckiem, dopuszcza niekonsekwencje i niekiedy niezgodnoœæ rodziców w jakiejœ kwestii,co jest bardziej naturalne ni¿ kurczowe trzymanie wymuszonego wspólnego frontu. Trud wyuczenia zostaje nagrodzony uwolnieniem od napiêæ, a dziecko bardziej samodzielnie w rozwi¹zywaniu w³asnych problemów, nie odwo³uje siê z ka¿dym drobiazgiem do s¹du rodziców, pozwala prze¿ywaæ wspólne ¿ycie domowe w atmosferze wolnoœci i odprê¿enia. Emocje te musz¹ byæ t³umione; lepiej, gdy zostaj¹ nazwane oraz wyra¿one w sposób nie naruszaj¹cy wiêzi rodzinnej. Tego usi³uje nauczyæ Gordon.
Być może niektóre zasady wychowawcze Gordona będą wydawać się dyskusyjne. Wydaje się jednak, że warto podjąć dyskusję choćby w monologu wewnętrznym albo podjąć próbę zastosowania metody Gordona we własnej rodzinie. Tak żywotna i serdeczna to sprawa – wychowanie własnych dzieci, uczestniczenie w ich rozwoju w człowieczeństwie.



1.8. Przeszkody, bariery i „11 przykazań” w wychowaniu.

Barierami w procesie rozmowy nazwano te wszystkie reakcje, które - wprawdzie spontaniczne - są jednakże zupełnie jałowe i w niczym nie pomagają. Jest ich sporo. Thomas Gordon nazywa je " typową dwunastką" i szereguje je w następujących grupach :
REAKCJE, KTÓRE KOMUNIKUJĄ ROZMÓWCY, ŻE SIĘ JEGO I JEGO SYTUACJI NIE PRZYJMUJE :
1. polecenia, zarządzenia : np. przestań lamentować - weź się w garść, zabierz się do pracy;
2. przestrzeganie, grożenie : np. musisz się wziąć za siebie, jeśli chcesz, żeby ci ktoś pomógł;
3. moralizowanie, prawienie kazań z zastosowaniem "powinieneś" jako argumentu : np. nie powinieneś tak się załamywać; nie obwiniaj innych, sam wiesz, że musisz sobie z tym poradzić;
4. rady lub gotowe rozwiązania (propozycje) : np. musisz sobie ułożyć nowy, lepszy plan zajęć; załatw najpierw to, a potem...; powiedz pio prostu...;
5. pouczanie, argumentacja logiczna, "rozsądna" : np. spójrz w oczy realnym faktom; jeszcze zdążysz załatwić tę sprawę;
REAKCJE ZAWIERAJĄCE OCENĘ, OSĄD, KRYTYKĘ, DEGRADUJĄCE :
6. krytykowanie, obwinianie, ocenianie : np. jesteś za leniwy; zaniedbałeś właściwą organizację;
7. łajanie, ujawnianie uprzedzeń, dopuszczenie do głosu zwrotów upokarzających : np. zachowujesz się jak dziecko; z tobą zawsze to samo; to typowe dla ciebie;
8. stawianie diagnozy, interpretacja : np. znowu usiłujesz się wykręcić od niewygodnego zadania, ty zawsze tak robisz, gdy trzeba...
REAKCJE
9. chwalenie, ,,przyświadczanie": np. właściwie radzisz sobie przecież całkiem dobrze, no wiesz, na pewno potrafisz to zrobić;
10. uspokajanie, pocieszanie, wspieranie: np. ja też tak to przeżywałam;
jak tylko się za to weźmiesz, to już jakoś pójdzie dalej;
REAKCJE MAJĄCE DODAWAĆ OTUCHY, ALE W GRUNCIE RZECZY BAGATELIZUJĄCE CZYJEŚ PROBLEMY LUB IM ZAPRZECZAJĄCE
11. wypytywanie, sondowanie, ,,przesłuchiwanie" : np. uważasz to za zbyt trudne? ile czasu już w to włożyłeś? dlaczego teraz dopiero zwracasz się o pomoc? jak długo to trwa ?
12.odwracanie uwagi, ironizowanie, bagatelizowanie : np. mówimy
raczej o czymś innym; teraz nie jest odpowiednia pora na taką rozmowę; wstałaś dziś lewą nogą i widzisz wszystko na czarno. I to jest ten twój wielki problem?
Ta najczęściej spontaniczna, „typowa dwunastka” i inne „bariery” mogą być także w procesie rozmowy wyrażane bez słownie, ujawniając się w mimice i gestykulacji sprzecznej z treścią wypowiedzianych słów. W takiej sytuacji bardziej przekonywujące są sygnały niewerbalne. One są odczytywane najwcześniej i decydują o tym, jak rozmowę przeżywa szukający pomocy.

"11 przykazań "
Dla uzupełnienia tej " typowej dwunastki" wydaje się słusznie przytoczenie jeszcze
"11 przykazań" prowadzenia rozmowy skoncentrowanej na partnerze, proponowanych przez J. Heyer:
1. Stworzyć atmosferę odprężenia: samemu być otwartym, wyrównanym w nastroju.
2. Być aktywnym: rozmowa doradcza wymaga intensywnego zaangażowania.
3. Często wkraczać w rozmowę: samo wypowiedzenie jest dobre, lepsza refleksja.
4. Wypowiadać się konkretnie, obrazowo, prosto i dokładnie: trudny język, skomplikowany styl, ogólnikowe zwroty stwarzają dystans i niezrozumienie.
5. Usłyszane i zrozumiałe treści nazwać własnymi słowami i obrazkami: mechaniczne powtórzenie nie pomaga rozmówcy.
6. Koncentrować się przede wszystkim na przeżywanych uczuciach, życzeniach: wyliczanie zewnętrznych okoliczności i rozmowa o innych ludziach nie posuwają sprawy.
7. Nie wprowadzać własnych tematów do rozmowy: towarzyszyć rozmówcy w jego przeżywaniu.
8. Zaobserwowanie sprzecznności, dwuznaczność poruszać bardziej ostrożnie.
9. Podejmować tylko te wyjaśnienia i próby znalezienia środków zaradczych, które ujawniane się przez rozmówcę.
10. Pozostać naturalnym: pozostać sobą, strzec się tonu moralizującego czy podejmowania roli kompetentnego doradcy.
11. Traktować poważnie każdą rozmowę i każdy temat: nie liczy się "obiektywna" ważność problemu, ale znaczenie i ciężar, jakie przypisuje mu dotknięty nim człowiek.
Przedstawionie wyżej zasady trudno nazwać "technicznymi". Sądzę jednak, że ich zamieszczenie w tym rozdziale jest o tyle słuszne, że może warto wrócić do tych - tak zestawionych - dla przypomnienia i okresowej kontroli własnego stylu pracy, dla znalezienia wyjaśnienia, dlaczego jakaś rozmowa pozostawiła poczucie popełnienia jakiegoś błędu.
1.8.Czyj jest problem?

KIEDY OJCIEC LUB MATKA STAJĄ WOBEC
PROBLEMU?



Kiedy dziecko ma problem

Kiedy rodzic ma problem

Dziecko rozpoczyna komunikację.

Rodzic jest słuchaczem.
Rodzic jest doradcą.
Rodzic chce pomóc dziecku.
Rodzic jest „pudłem rezonansowym”.
Rodzic umożliwia dziecku, aby znalazło własne rozwiązanie.
Rodzic przyjmuje rozwiązanie dziecka.
Rodzic przede wszystkim zainteresowany potrzebami dziecka.
Rodzic bardziej bierny

Rodzic rozpoczyna komunikację.

Rodzic przekazuje.
Rodzic wywiera wpływ.
Rodzic chce pomóc sobie.
Rodzic chce „mówić otwarcie”.
Rodzic musi znaleźć swoje własne rozwiązanie.

Rodzic musi być sam zadowolony z roziązania..
Rodzic przede wszytkim zainteresowany własnymi potrzebami.
Rodzic bardziej aktywny.

KIEDY MAMY PROBLEM?


Kiedy ty masz problem

Kiedy ktoś drugi ma problem
• Używasz umiejętności konfrontowania
• Bierzesz odpowiedzialność za zaspokojenie swoich potrzeb.
• Inicjujesz komunikację
• Wywierasz wpływ
• Chcesz sam sobie pomóc
• Chcesz „wygadać się” • Używasz umiejętności pomagania
• Pozostawiasz drugiemu odpowiedzialność za zaspokojenie jego własnych potrzeb
• Ten drugi inicjuje komunikację
• Jesteś doradcą
• Chcesz pomóc drugiej osobie
• Jesteś życzliwym słuchaczem

Kiedy jest to wasz wspólny problem

 Oboje otwieracie się i przeprowadzacie konfrontację
 Oboje musicie dokładnie „wsłuchiwać się” w uczucia tego drugiego
 Oboje chcecie być wrażliwi na potrzeby drugiego
 Oboje włączcie się w proces rozwiązywania problemu
 Oboje bierzcie odpowiedzialność za proponowanie rozwiązań
 Oboje musicie znaleźć końcowe rozwiązanie możliwe do zaakceptowania


SKUTKI ODDZIAŁYWANIA NA DZIECKO
WŁADZY RODZICIELSKIEJ

Proponuję rodzicom, aby sięgnęli wstecz do własnych doświadczeń i powiedzieli, co w nich się działo, kiedy ich rodzice używali wobec nich władzy. Jest to dziwny paradoks, że rodzice przypominają sobie, jak jako dzieci odczuwali władzę, ale „zapominają” o tym, gdy używają władzy wobec własnych dzieci. A więc, proszę aby rodzice napisali, co robili jako dzieci, aby się bronić przed stosowaniem rodzicielskiej władzy. Zwykle rodzice zestawiają listę mechanizmów obronnych, która nie bardzo różni się od następującej:
1. Opór, przekora, bunt, negacja.
2. Złość, gniew, wrogość.
3. Agrsja, środki odwetowe, kontrakt.
4. Kłamstwo, ukrywanie uczuć.
5. Obwinianie innych, plotkowanie, oszukiwanie.
6. Dominowanie, komenderowanie, tyranizowanie.
7. Przymus zwyciężania, niechętne uleganie.
8. Zawieranie sojuszów, organizowanie się przeciw rodzicom.
9. Uległość, posłuszeństwo, poddanie się.
10. Przymilanie się, ubieganie się o względy.
11. Przstosowanie się, brak twórczej siły, obawa przed spróbowaniem czegoś nowego, potrzeba zabezpieczenia dawnych sukcesów.
12. Wycofywanie się, ucieczka, marzenia.


1.9.Metoda „dwu szpalt”.

Jedno z rodziców otwiera posiedzenie mówiąc mniej więcej tak: „Chcemy wypróbować nowy sposób rozwiązywania istniejących między nami konfliktów. Dawniej często my zwyciężaliśmy, a wy przegrywaliście. Albo wy zwyciężaliście, a my byliśmy pokonani. Chciałbym, abyśmy spróbowali znaleźć takie rozwiązanie naszych konfliktów, które byłoby do przyjęcia dla wszystkich, tak aby nikt nie przeżywał porażki”.
Zasadą elementarną tej nowej metody jest to, że decydujemy się na takie roz-wiązanie, które będzie dla każdego do przyjęcia. Nie przestajemy szukać rozwiązania, póki nie znajdziemy takiego, które uznamy wszyscy i wszyscy będziemy gotowi je wykonać.
Mam tu papier podzielony na dwie szpalty. Na nim zapiszemy wszystkie nasze problemy i konflikty, które ktokolwiek z nas zgłosi.
Na lewej szpalcie - zanotujemy te konflikty, które odnoszą się do waszego zachowania, które nie dotykają nas bezpośrednio czy konkretnie, chociaż nas martwią. Coś, co mi się natychmiast przypomina, to wasze zadania szkolne.
Na prawej szpalcie - zapiszę te konflikty, dotyczące waszego zachowania, które dotykają nas osobiście, te sprawy które maja konkretny i bezpośredni wpływ na nasze życie rodzinne, np. sprawa wynoszenia śmieci.
Kiedy zapełnimy tę listę obiecujemy, że problemy lewej szpalty zostawimy wam, nie będziemy więcej zwracać uwagi, przypominać czy zrzędzić. Problemy te po prostu odstawimy, nikt wam nic więcej nie powie ani słowa.
Wszystkie problemy prawej szpalty muszą zostać wyjaśnione, abyśmy dla każdego z nich znaleźli takie rozwiązanie, które dla nas wszystkich będzie do przyjęcia – nikt nie będzie pokonany. Teraz przystępujemy do spisania naszych problemów. Każdy może podać jakiś problem, nad każdym zastanowimy się, czy należy on do lewej, czy do prawej szpalty.

A oto np. lista problemów jednej z rodzin. Zarówno na tej, jak i na listach innych rodzin, w lewej szpalcie znalazło się znacznie więcej problemów niż na prawej.

Problemy, za które trzeba zgodnie z ustaleniem wstępnym odpowiedzialne jest dziecko (nie rozwiązuje się ich wspólnie) Problemy, które trzeba wspólnie
r o z w i ą z a ć
1. Odrabianie lekcji: jak długo dziecko się uczy; czy w ogóle się uczy.
2. Jaką nosi fryzurę.

3. Kiedy kładzie się spać.

4. Co jada.
5. Jak się ubiera do szkoły.


6. Wybór przyjaciół.
7. Jak często się kapie.
8. Jak urządza swój pokój.
9. Dokąd chodzi.
10. Na co wydaje swoje kieszonkowe. 1. Jaki ma być udział dziecka w pracach domowych.
2. Problem kieszonkowego: co kupują mu rodzice, a co załatwia sobie samo
3. Problem zawiadamiania rodziców, czy będzie na posiłkach, czy nie.
4. Problem używania samochodu.
5. Problem zostawiania bałaganu w pokoju mieszkalnym i porządkowania go.



Gdy zastosuje się tę metodę w rodzinie, dzieci są zaskoczone i tak uradowane perspektywą uwolnienia się od problemów z lewej szpalty, że okazują dużą gotowość do tego, by problemy prawej szpalty przedyskutować i znaleźć dla nich rozwiązania, które zadowolą zarówno rodziców i jak i ich potrzeby.


1.10.Rodzic – wychowawca jako doradcy.
Dobra doradca zamiast głosić – proponuje. Dobry doradca ukazuje, proponuje, ale nie więcej niż jeden raz. Doradca oferuje swemu klientowi swoją wiedzę, doświadczenie, ale nie narzuca dzień po dniu, nie zawstydza, jeśli ten nie przyswaja sobie jego idei, nie wciska swojego zdania i poglądu. Dobry doradca proponuje swoją ideę, potem jednak pozostawia swemu klientowi odpowiedzialność za to, co on z tym zrobi: przyswoi sobie albo odrzuci. Gdyby doradca zachowywał się tak, jak większość rodziców, wnet jego klient okazałby mu, że jego usługi stały się niepożądane. Dzisiejsi młodzi, dzieci i młodzież odrzucają swoich rodziców, ukazują im, że usługi rodziców przestały być pożądane – ponieważ tylko niewielu rodziców potrafi być dla swoich dzieci dobrymi doradcami. Wygłaszają przemowy, schlebiają, grożą, ostrzegają, przekonują, błagają, wygłaszają moralizujące kazania i zawstydzają swoje dzieci, wszystko zaś w dążeniu do tego, by zmusić je, by postępowały tak, jak rodzice sobie życzą. Natomiast, nie przyznają dziecku prawa do odpowiedzialnego przyjmowania lub odrzucania, sobie tylko przypisując odpowiedzialność za ukształtowanie się ich dzieci. Nastawienie większości rodziców jako doradców domaga się, aby dzieci zgadzały się z nimi; jeśli nie zgadzają się, mają poczucie, że zawiedli.
Gordon swoje wskazania opiera na własnym doświadczeniu z psychoterapii – tu doświadczył, że najcenniejszym instrumentem pracy z klientem jest – słuchanie aktywne. Twierdzi, że gdy proponował nowe idee, klienci jego reagowali początkowo prawie, zawsze oporem i odmową, po części dlatego, że jego idee były zazwyczaj sprzeczne z ich przekonaniami i przyzwyczajeniami. Gdy natomiast umiał wysłuchać aktywnie wypowiedzi dotyczących ich odczuć, zazwyczaj opory znikały i ostatecznie pomysły były przyjmowane. Twierdzi Gordon, że rodzice, którzy chcą przekonać dzieci do swych przekonań oraz swojej hierarchii wartości, musza być przygotowani na opory i sprzeciwy i być zdolni do czułych reakcji na zgłaszane zastrzeżenia. Jeśli spotykasz się ze sprzeciwem, nie zapominaj o aktywnym słuchaniu. Przyda ci się to, gdy będziesz doradcą swych dzieci.


1.11. Zaakceptuj to, czego nie możesz zmienić.
„Trzeba to przełknąć i zmilczeć”.
„Muszę jakoś z tym żyć”.
„Nie można pozbawić ich możliwości samodzielnego podejmowania decyzji”.
„Jeśli, aż do czasu ich dorastania nie udało się wyjaśnić im różnicy miedzy prawem i bezprawiem, to już nic nie można zrobić, żeby to zmienić”.
„Jakie prawo przypisuje moim dzieciom konieczność zgadzania się z tym, co ja myślę?”.
To są wypowiedzi rodziców, którzy zdobyli taki sposób opanowania, że potrafią akceptować to, czego nie mogą zmienić. Metoda wychowania bez porażek pomaga rodzicom widzieć w swych dzieciach ludzi, którzy muszą przejść przez życie samodzielnie i maja prawo podjęcia decyzji, by żyć inaczej niż ich rodzice. Wielu dziecięcych zachowań i ocen wartości rodzice nigdy nie będą umieli zmienić. Jedynym logicznym wyjściem jest zaakceptowanie tego faktu. Nikt nie potrafi zmienić przekonań i wartości innych ludzi.
Skąd bierze się zdolność zachowania miłości do kogoś, kto wybrał zupełnie inny styl życia? Jak możemy wspomagać tę podstawową gotowość akceptacji innych? Jestem głęboko przekonany, że „postawa” jest warunkiem i gwarancją społeczeństwa naprawdę demokratycznego; takie nastawienie nie tylko gwarantuje wolność drugiemu człowiekowi, ale także pozwala wyzwolić siebie.


1.12..Pogodzić się z tym, czego...
Może czytelnik zna taką modlitwę: „Panie, daj mi odwagę, by zmienić to
Co mogę zmienić:
Wewnętrzne opanowanie, by pogodzić się
Z tym, czego zmienić nie mogę:
I mądrość w odróżnieniu
Jednego od drugiego.
„Wewnętrzne opanowanie, by pogodzić się z tym, czego nie mogę zmienić” – to zdanie odnosi się do; akceptacji, słuchania dziecka i III metody. Wiele jest bowiem takich dziecięcych zachowań, których rodzice nie mogą zmienić. Jedyne wyjście stanowi pogodzenie się z tym. Wielu rodziców oburza się na „zasadę”, by być dla dzieci tylko doradcami. Rodzice mówią: „Jestem przecież odpowiedzialny za to, żeby moje dziecko nie paliło papierosów”, „Muszę użyć swego autorytetu, by zapobiec przedmałżeńskiemu życiu seksualnemu mojej córki”, „Nie zgadzam się być tylko doradcą w sprawie palenia haszyszu”, „Nie mogę się zgodzić na to, że moje dziecko nie co dzień odrabia lekcje”.
To zrozumiałe, że rodzice wobec określonych zachowań mają zdecydowany stosunek negatywny, że dlatego nie chcą zrezygnować z wszelkiego wpływu na dzieci, jednak przy obiektywnej obserwacji przekonują się zazwyczaj, że nie mają żadnej innej możliwości, jak zrezygnować, pogodzić się z tym, czego nie mogą zmienić.


Zakończenie
Thomas Gordon pod wpływem nawarstwiających się konfliktów miedzy rodzicami, a ich dziećmi napisał książkę pt. ”Wychowanie bez porażek”. Proponuje on: metodę III – bez porażek, akceptację, słuchanie. Warto się nad nimi zastanowić. Przecież do osiągnięcia celu potrzebne metody wychowawcze, metody, które będą rozwijały, a nie rujnowały nowego człowieka. Potrzebny jest do tego odpowiedni klimat, tzw. atmosfera rodzinna oparta na wzajemnym szacunku rodziców i dzieci. Te propozycje jakie autor przedstawia mogą być dyskusyjne. Warto się nad nimi zastanowić. Niewątpliwie najważniejszą rolę w kształtowaniu dziecka odgrywają rodzice. To od ich postawy i zaangażowania zależy czy dziecko będzie czuło się dobrze, czy nauczy się odpowiedzialności za swoje postawy i czyny.
Na koniec zacytuję słowa Marceliny Darowskiej założycielki zgromadzenia wychowawczego: „Jak dwóch liści na jednym drzewie zupełnie jednakowych nie ma tak nie ma zupełnie jednakowych dusz, na jednej nawet drodze i w jednym zadaniu, na każdej wielkiej drodze wiją się tysiące osobnych, tę składających się ścieżek. Każda dusza ma swoją szczególną, i tę swoją i tylko przebiegać bezpiecznie może, przebiegać powinna, aby wszystkie zebrać korzyści i u celu stanąć ....”.„Aby dzieci dobrze rozwijać - trzeba je znać, to jest odczuć i zrozumieć w nich myśl Boga Stworzyciela Ojca i wedle wymagań jego, z tą myślą się łączących - je prowadzić, kształcić, aby jej w sobie nie zatarły, a dopełniły i ziściły życiem”.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.pwszpedagog.fora.pl Strona Główna -> Aktualności Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Bearshare


Regulamin